Benedykt XVI: „Próbuję być tak cichy, jak to tylko możliwe“
16 kwietnia 2015To biały czy czarny dym, który snuje się z komina Kaplicy Sykstyńskiej? - łamano sobie głowy dziesięć lat temu, 19 kwietnia 2005 roku. Wkrótce stało się jasne. Dym był biały. Obwieścił światu wybór nowego papieża. Ku zaskoczeniu wielu został nim kardynał Joseph Ratzinger - Benedykt XVI.
Wybór niemieckiego duchownego na pierwszego od 480 lat papieża z Niemiec najpierw elektryzował – do historii przeszedł nagłówek w "Bild-Zeitung": „Jesteśmy papieżem”; potem rozczarował. Konserwatywny kurs Benedykta XVI był trudny do pogodzenia z kryzysami wstrząsającymi Kościołem katolickim.
Sensacyjna abdykacja
Ciężar spoczywający na barkach duchownego z Bawarii był duży. Za duży. Po niemal ośmiu latach na tronie biskupa Rzymu 28 lutego 2013 świat obiegła sensacyjna wiadomość - Benedykt XVI ustępuje. Abdykacji papieża nie było od 700 lat. Natychmiast zaczęły się spekulacje trwające do dzisiaj. Pewne jest jedno: już wówczas wyraźnie było widać, że 85-letniego wówczas papieża opuszczają siły.
Popularności swojego poprzednika, Jana Pawła II nigdy nie osiągnął. „Wybór następcy wielkiego Jana Pawła II musiał być odebrany jak jedna wielka prowokacja. (…) Tak rzekomo nieśmiały intelektualista pasterzem świata? Do tego ktoś z kraju naznaczonego rozłamem Kościoła i nazistowskim terrorem?”, pisze biograf Benedykta XVI Peter Seewald.
Duchownemu z bawarskiego Marktl am Inn brakowało też spontaniczności i otwartości jego następcy, Franciszka. Ale nawet jego najbardziej zagorzali krytycy musieli przyznać, że intelektualnie mało kto mu dorasta.
„Padre Benedetto“
Chętnie właśnie tak - „Padre Benedetto“ - chciałby być nazywany Benedykt XVI, albo „Vater Benedikt”. Oficjalnie nosi tytuł „emerytowany papież”.
Mieszka w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie, parę kroków od mieszkania swojego następcy Franciszka I, z którym od czasu do czasu się widuje. 16 kwietnia 2015 obchodzi 88. urodziny, na które przyjedzie jego brat Georg, z prezentami prosto z Bawarii.
- Jak na swój wiek, czuje się dobrze – powiedział na początku roku włoskim mediom prywatny sekretarz Benedykta XVI, abp Georg Gänswein. Chodzi na spacery („na zalecenie lekarza z balkonikiem”), modli się, odpowiada na listy, gra na fortepianie, najchętniej Mozarta a wieczorem ogląda w telewizji włoskie wiadomości. „Jego umysł funkcjonuje bez zarzutu, jego pamięć jest znakomita”.
Raz po raz Benedyktowi XVI zarzuca się, że jest w Watykanie „papieżem cieniem”. Dyskusja wybuchła na nowo ubiegłej zimy, kiedy ukazało się nowe wydanie jego „Dzieł zebranych”. Znajduje się w nich zaktualizowany tekst z 1972 roku na temat obchodzenia się Kościoła katolickiego z rozwiedzionymi i ponownie związanymi węzłami małżeńskimi. Także ze względu na odbyty w Watykanie jesienią ub. roku synod biskupów na temat rodziny, aktualny i drażliwy temat, który emerytowanemu papieżowi bardzo leży na sercu.
„To nieprawda”, komentuje tę dyskusję Benedykt XVI. „Próbuję być tak cichy, jak to tylko możliwe“, powiedział kilka miesięcy temu „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
W aktualnym wywiadzie wyemitowanym przez włoską stację „Retequattro” dwa dni przed urodzinami emerytowanego papieża, jego sekretarz Gänswein przyznał, że Benedykt XVI „myśli o śmierci i przygotowuje się do śmierci”. Ale u człowieka w jego wieku, to przecież całkowicie naturalne.
dpa / Elżbieta Stasik