Interview mit B. Komorowski in der WaS
11 lipca 2010Komorowski od wczesnej młodości mocno odczuwał potrzebę bycia wolnym. W wywiadzie dla WaS powiedział, że przemożny wpływ na jego zapatrywania miała atmosfera domu rodzinnego. Komorowski, wychowany w PRL ze swym aparatem ucisku, który ingerował w życie prywatne ludzi, pozbawiając ich godności i poczucia wolności, musiał się po upadku komunizmu odnaleźć w nowych realiach. Twierdzi, że "było to nawet trudniejsze niż działanie, wtedy, w opozycji"
Oddany Polsce
Życia dla Polski Komorowski nie rozpatruje w kategoriach ograniczania się w potrzebach, czy cierpienia. "Jestem demokratą i być może dlatego oceniam działalność publiczną naszej rodziny wyżej niż tytuły i dawne posiadłości". Dalej Komorowski nawiązuje do tradycji, związanej z jego imieniem: "Noszę imię po stryju, który w 1943 roku został w wieku 16 lat rozstrzelany (przez Niemców dop. WaS) za działalność w polskim podziemiu, w Wilnie. "Również mnie wychowano w przekonaniu, że ponoszenie najwyższych ofiar jest czymś zgoła normalnym". Dodał, że matce i babce zawdzięcza, że nauczyły go też czerpać radość z życia.
Dumny mąż i ojciec
Zapytany o rodzinę, Bronisław Komorowski powiedzał, że jest dlań najważniejsza. Gdy działał w antykomunistycznym podziemiu, rodzina dawała mu poczucie normalności. (...) "Paradoksalne jest to, że rodzinie zawdzięczam poczucie bezpieczeństwa w niepewnych czasach, ponieważ "dzieci były źródłem spokoju". "Dzisiaj" - mówi Bronisław Komorowski - "są dla mnie coraz bardziej powodem do dumy".
"Karierę polityczną rozpocząłem bez zgody żony" - mówi Komorowski w odpowiedzi na pytanie WaS, czy żona nie miała nic przeciwko jego zaangażowaniu. "Uważała, że polityka jest materią trudną i ryzykowną".
Polityką przyszły prezydent Polski zaczął się zajmować, "gdy dzieci były jeszcze małe". "Teraz żona to widzi inaczej. Żyję i uprawiam politykę z poczuciem, że świat wcale nie jest zły, straszny, ponury i zakłamany. (...) Jeśli się w to wierzy, to świat taki będzie".
Realista
(...) "W polityce jak w życiu przeżywa się wzloty i chwile rezygnacji. Ale ona fascynuje" - mówi Komorowski w wywiadzie dla WaS. (...) Podkreśla, że "całe moje pokolenie ma poczucie, że przyczyniło się do tego, co w Polsce zmieniło się na lepsze. Uważa, że o to, co dokonało się w Polsce na przestrzeni ostatnich 20 lat, jego dziad i ojciec "mogli się jedynie modlić".
Siła tradycji
W marcu 1968 roku jako gimnazjalista Komorowski po demonstracji po raz pierwszy odczuł na własnej skórze uderzenie milicyjną pałką. Czy się nie bał - pyta WaS.
Mówi, że była to odwaga młodego chłopaka, wspartego siłą rodzinnych tradycji. (...) "Nie mogłem strzelać z broni maszynowej, a więc rzucałem kamieniami. Oczywiście, że się bałem, że mnie zaaresztują, pobiją i wyrzucą ze szkoły, że rodzice stracą pracę. Ale taka była cena powstania".
Nie mógłby żyć bez Polski
Największy strach ogarnął go w obozie internowania w 1981 roku, kiedy puszczono plotkę "że wydalą nas na Zachód, i to w dodatku przez Libię.(...) Zacząłem przygotowywać się do ucieczki. Niektórzy koledzy cieszyli się, że dostaną się na Zachód. Ja się bałem, że stracę ojczyznę".
Miękka natura
Na pytanie WaS, kogo ma przed oczyma, gdy myśli o Polsce, Komorowski powiedział, że swego ojca: "Mój ojciec był poetą. Szybko się wzruszał a my z nim. Gdy byłem nastolatkiem zabrał mnie pod granicę ze Związkiem Sowieckim. Powiedział, że mam uklęknąć i się pomodlić. Ze łzami w oczach wskazywał na drugą stronę zasieków z drutu kolczastego i powiedział "Tam jest ojczyzna naszych ojców. Powinieneś ją pokochać".
Co Komorowskiego złości najbardziej? "Miernota, puste obietnice, tchórzostwo oraz, gdy ktoś zachowuje się tak jakby miał coś do powiedzenia".
WaS / Iwona Metzner
Red. odp.:Alexandra Jarecka