Ataki na Morzu Czerwonym: kim są Huti?
20 grudnia 2023Wojnie między Izraelem a Hamasem towarzyszą od kilku tygodni ataki jemeńskich milicji Hutich na statki na Morzu Czerwonym z użyciem dronów i innych rodzajów broni. W połowie listopada Huti porwali statek do przewozu samochodów „Galaxy Leader”, należący do przedsiębiorstwa związanego z jednym z izraelskich biznesmenów. Teraz grożą, że będą atakować każdy statek płynący do Izraela, dopóki nie będzie zgody na zwiększenie transportów żywności i leków do Strefy Gazy.
Ataki na żeglugę międzynarodową są tak groźne, że cztery międzynarodowe przedsiębiorstwa armatorskie zapowiedziały wstrzymanie wysyłania swoich statków przez cieśninę Bab al-Mandab. Szlak żeglugowy między Zatoką Adeńską a Morzem Czerwonym należy do najważniejszych na świecie. Kim są Huti? Jakie są ich cele? Oto najważniejsze pytania i odpowiedzi.
Pochodzenie i tożsamość
Huti należą do grupy plemion z górzystego obszaru na północy Jemenu na pograniczu z Arabią Saudyjską. Pod względem wyznaniowym zalicza się ich do zajdytów, odłamu islamu szyickiego. Inaczej niż wielu innych szyitów zajdyci nie wierzą jednak w powrót ukrytego imama, tak zwanego mahdiego. Przynależność Huti do szyizmu jest jednak ważną podstawą ich dobrych stosunków z Iranem, który uważa się za ważne mocarstwo i reprezentanta interesów szyitów w regionie.
W Jemenie zajdyci stanowią ponad jedną trzecią ludności. Powstanie ruchu Hutich jako zajdyckiego ugrupowania politycznego, a następnie wojskowego ma genezę w latach dziewięćdziesiątych. Jego poprzednikiem była organizacja założona w 1994 roku przez Husajna Badreddina al-Huthiego, jemeńskiego polityka opozycyjnego wobec ówczesnego prezydenta Alego Abdullaha Saleha.
Huti a wojna domowa
Od czasu Arabskiej Wiosny w 2011 roku Huti coraz głośniej zarzucali centralnemu rządowi jemeńskiemu w Sanie marginalizowanie zajdytów i łamanie ich praw. Jednocześnie oskarżali go o zbyt bliskie stosunki z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Pod tymi hasłami zorganizowali w 2014 roku powstanie przeciwko ówczesnemu prezydentowi Abedowi Rabbo Mansurowi Hadiemu. Szef państwa utrzymał władzę tylko dzięki pomocy międzynarodowego sojuszu wojskowego pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Sojusz ten walczy z Huti od 2015 roku – wciąż bez powodzenia.
Wspierany przez Saudyjczyków rząd kontroluje południe kraju, a Huti północ. Rebeliantom pomaga Iran. Dlatego jemeńską wojnę domową uważa się za wojnę pośrednią między Arabią Saudyjską a Iranem. Huti dysponują czołgami, pojazdami, zdalnie kierowanymi pociskami i rakietami, które według własnych informacji odebrali regularnej armii jemeńskiej.
Wojna w Jemenie doprowadziła według ONZ do jednego z najtragiczniejszych kryzysów humanitarnych na świecie. W kwietniu 2022 roku wynegocjowano sześciomiesięczne zawieszenie broni. Chociaż zwaśnione strony nie zdołały się porozumieć w sprawie jego przedłużenia, to od tego czasu walki w znacznej mierze ustały.
Radykalna ideologia antyizraelska
Ideologię Hutich można wyczytać z ich sloganu: „Bóg jest największy, śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi, przekleństwo Żydom, zwycięstwo islamowi”. W strefie swojego panowania na północy Jemenu zaprowadzili surowe islamistyczne porządki. Wojowniczość religijną łączą z kursem zdecydowanie antyzachodnim i antyizraelskim. Również nazwa, której Huti używają w stosunku do siebie samych – „Ansar Allah” (pomocnicy Boga) – odzwierciedla tego ducha.
Podobnie jak większość rządów krajów arabskich, jemeńskie władze zajmowały z reguły stanowisko wyraźnie propalestyńskie – i to nie dopiero od chwili zjednoczenia Jemenu w 1990 roku. Huti są jednak w tej sprawie znacznie bardziej radykalni, co zjednuje im dużą sympatię wśród ludności.
Bliskie relacje z Iranem
Huti uchodzą za bliskich sprzymierzeńców rządu w Teheranie. Oni sami uważają się za część tak zwanej „osi oporu” przeciwko Izraelowi i USA, do której zalicza się także libański Hezbollah, różne milicje irackie i reżim syryjski – tłumaczy w rozmowie z DW politolog Hamidreza Azizi z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP). W jego opinii Huti różnią się jednak od innych partnerów Iranu. Z jednej strony są bowiem mniej zależni od Teheranu niż na przykład libański Hezbollah, z drugiej zaś nie podlegają bezpośrednio irańskiemu systemowi dowodzenia i kontroli.
Nie ma na to jednak bezsprzecznych dowodów. Do dziś nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, w jakim stopniu Iran wspiera Hutich i w jakim stopniu wykonują oni instrukcje z Teheranu. Wątpliwe jednak, czy Iran odegrał większą rolę podczas najnowszych ataków Hutich na statki na Morzu Czerwonym – ocenia w rozmowie z DW Fabian Hinz, specjalista w dziedzinie analiz obronnych i wojskowych z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS).
Motywy wewnątrzpolityczne
Za wojnę w Strefie Gazy Huti obarczają odpowiedzialnością wyłącznie Izrael – mimo krwawego ataku terrorystycznej organizacji Hamas na Izrael 7 października, w którym zginęło ok. 1200 osób. Ataki na statki oraz wystrzeliwanie przez siebie rakiet w kierunku Izraela Huti uważają za „odwet” za izraelską ofensywę w Strefie Gazy.
Groźba eskalacji w regionie Morza Czerwonego
USA i inne kraje, w tym Niemcy, przestrzegają Huti przed kontynuacją ataków. Specjalny wysłannik Waszyngtonu do spraw Jemenu Tim Lenderking oświadczył, że amerykański rząd dąży do zawarcia „jak najszerszej” koalicji na rzecz ochrony statków na Morzu Czerwonym. Ma to być sygnałem dla Huti, że ich ataki nie będą tolerowane. Ci jednak oświadczyli, że mimo „pogróżek USA, Izraela i Zachodu” będą nadal „wspierać sprawę palestyńską”. Wrogie działania „przeciwko Jemenowi” będą miały poważne konsekwencje – zagroził jeden z rzeczników Hutich w arabskojęzycznej proirańskiej telewizji Al Mayadeen.
W ten sposób jednak Huti narażają się na niebezpieczeństwo. Gdyby powiem powstał międzynarodowy sojusz pod wodzą Waszyngtonu, to w razie bezpośredniej konfrontacji mógłby on im zadać ogromne straty wojskowe. Taki atak może też jednak wywołać falę solidarności części ludności z Huti i umocnić ich władzę. Sprawą otwartą jest również to, jak w takim wypadku zachowałby się sojusznik i mentor Hutich – Iran.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.