Ambasador RFN w Polsce wezwany na rozmowę do MSZ
10 stycznia 2016Minister spraw zagranicznych RP Witold Waszczykowski zaprosił ambasadora Republiki Federalnej Niemiec Rolfa Nikela na spotkanie w gmachu MSZ w poniedziałek 11 stycznia. Spotkanie ma związek "z antypolskimi wypowiedziami polityków niemieckich ", o czym poinformował w komunikacie prasowym rzecznik polskiego MSZ Artur Dmochowski.
Rzecznik ambasady RFN w Warszawie Lukas Wasielewski podkreślił ze swej strony, że chodzi o "zaproszenie na rozmowę", a nie formalne "wezwanie". "Oczekujemy rozmowy pomiędzy partnerami", dodał. Zaproszenie na poniedziałkową rozmowę polski MSZ wystosował w sobotę 9 stycznia wieczorem .
Niemieckie media dociekały, co miał na myśli rzecznik polskiego MSZ Artur Dmochowski, kiedy poinformował, że Rolf Nikel został zaproszony na rozmowę przez szefa polskiej dyplomacji. Okazało się, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych używa tego sformułowania także wtedy, kiedy któryś z ambasadorów akredytowanych w Warszawie zostaje formalnie wezwany do jego siedziby. Taki krok ma w dyplomacji ściśle określone znaczenie i stanowi formę protestu wobec obcego państwa przez wezwanie w tym celu do siedziby MSZ jego ambasadora.
Krytyczne głosy o Polsce w Niemczech
Liczni politycy niemieccy krytykowali w ostatnich dniach nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji. W przyszłym tygodniu ( 13,01,2016) działania nowego rządu w Polsce, budzące wątpliwości co do ich zgodności z europejskimi zasadami praworządności i wartościami europejskimi, będą przedmiotem rozmowy wyjaśniającej na cotygodniowym posiedzeniu Komisja Europejskiej.
Znowelizowana tzw. mała ustawa medialna, która weszła w życie w piątek 8 grudnia, poddaje w praktyce nadawców publicznych w Polsce pod kontrolę rządu. Nowelizację ustawy przeprowadzono w błyskawicznym tempie. W czwartek 7 grudnia podpisał ją prezydent Polski Andrzej Duda. Wcześniej dysponująca większością głosów w Sejmie partia PiS doprowadziła do zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, poważnie ograniczających jego funkcjonowanie.
Przeciwko zmianom w prawodawstwie protestowało w sobotę 9 stycznia na ulicach wielu polskich miast dziesiątki tysięcy Polaków. Protestowano także w Berlinie. Na Unter den Linden przedstawiciele berlińskiej Polonii dali wyraz swemu niezadowoleniu z powodu kursu nowego rządu w Polsce. Na jednym z trzymanych przez nich plakatów można było przeczytać "Nie ma demokracji bez wolnych mediów".
Minister Ziobro broni ustawy medialnej
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odpowiedział na krytykę polityków niemieckich w sprawie rzekomego ograniczania wolności słowa i wolności prasy przez rząd PiS listem otwartym, opublikowanym na portalach internetowych prawicowych mediów. "Ustawa medialna, nad którą pracuje polski rząd, przewiduje znacznie bardziej demokratyczne rozwiązania (niż w Niemczech)", podkreślił minister Ziobro, dając w ten sposób do zrozumienia, że będzie ona lepsza od poprzedniej.
Nawiązując do składu rad nadzorczych rozgłośni niemieckich Zbigniew Ziobro przytoczył w liście fukcjonujące w Niemczech powiedzenie "cuius regio - eius radio", będące trawestacją zanej maksymy. W tym brzmieniu znaczy to: "czyja władza, tego radio". A więc, że szefów radia i telewizju powołują politycy z partii sprawującej władzę w danym kraju.
Polski minister sprawiedliwości poruszył ponadto w swoim liście sprawę cenzury w niemieckich mediach piszących o "sylwestrowych atakach" na kobiety w Kolonii i innych miastach Niemiec, które "budzą także obawę o bezpieczeństwo przebywających w Niemczech Polaków".
Zarzuty przeciwko komisarzowi Oettingerowi
W liście otwartym minister Ziobro zarzuca komisarzowi Güntherowi Oettingerowi, że w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wezwał do "postawienia Polski pod nadzorem" Unii Europejskiej. "Tego rodzaju słowa, wypowiadane przez niemieckiego polityka, budzą wśród Polaków jak najgorsze skojarzenia. Także moje. Jestem wnukiem polskiego oficera, który w czasie II wojny światowej walczył w podziemnej Armii Krajowej z „niemieckim nadzorem”, napisał dosłownie polski minister sprawiedliwości.
dpa / Andrzej Pawlak