Alkohol: całkiem normalna trucizna
22 września 2022Aktualnie to marihuana dzieli niemiecką opinię publiczną. Zalegalizować, czy nie? Nadrzędnym i całkowicie uprawnionym pytaniem jest to, jak bardzo niebezpieczna jest ta używka?
Alkohol wydaje się natomiast nie dzielić, a wręcz łączyć. Wiele osób uwielbia namiętne debaty z przyjaciółmi lub kolegami, z kieliszkiem wina lub butelką piwa w ręku i z zapasami zgromadzonymi w lodówce. Alkohol jest po prostu częścią takich spotkań. Przy tego typu dysputach prawie nigdy nie pojawia się pytanie o to, jak niebezpieczny jest sam alkohol.
Ludzie spotykają się, aby świętować, odpoczywać, lub gdy czują, że zasłużyli. I ewentualnie także po to, by dyskutować o zagrożeniach związanych z innymi narkotykami, podczas gdy sami spożywają uzależniającą substancję, która jest trucizną dla organizmu.
Nawet niewielkie ilości alkoholu są szkodliwe
– Alkohol to trucizna dla komórek – mówi Christina Rummel. Z wykształcenia socjolożka jest dyrektorką Niemieckiej Centrali Problemów z Uzależnieniami (DHS). Właściwie każdy łyk jest zły dla organizmu – mówi Rummel. Aby nazwać rzecz po imieniu, w pewnym momencie ustalono wartości graniczne, ale i tak duża część Niemców regularnie je przekracza.
– Limit wynosi 12 gramów alkoholu dziennie dla kobiet i 24 gramy dla mężczyzn – mówi Rummel. Różnica ta wynika z różnej zawartości wody w organizmie obu płci. Kobiety mają mniejszą objętość wody, w której dochodzi do rozprowadzania się alkoholu. Jednak nawet 24 gramy alkoholu to bardzo niewielka ilość, która odpowiada około jednemu kieliszkowi szampana. A co dzieje się po wypiciu drugiego? – Wtedy robi się niebezpiecznie – mówi Christina Rummel.
Aktualny „Atlas alkoholowy Niemiec” jasno wskazuje, jak niebezpieczne jest regularne i nadmierne spożywanie alkoholu, który ma udział w rozwoju ponad 200 chorób. Należą do nich różnego rodzaje nowotwory, choroby układu krążenia, cukrzyca typu 2 oraz choroby wątroby. W przypadku tych ostatnich alkohol jest jedynym winowajcą. Według DHS w samych Niemczech ok. 62 tys. zgonów rocznie można przypisać spożyciu alkoholu.
Oprócz zagrożeń dla każdego osoby pijącej, Christina Rummel mówi także o niszczących niekiedy konsekwencjach „biernego picia”, sytuacji analogicznej do biernego palenia. Dotyczy to np. spożywania alkoholu w trakcie ciąży, co może prowadzić do poważnych uszkodzeń narządów u nienarodzonego dziecka. Natomiast dla starszych dzieci pijani rodzice to na pewno nie jest przyjemny widok. Wraz ze spożyciem alkoholu wzrasta też prawdopodobieństwo pojawienia się przemocy w rodzinie.
Do tego dochodzi jeszcze aspekt finansowy. Spożywanie alkoholu pożera ogromne sumy pieniędzy. Można je podzielić na koszty bezpośrednie związane z leczeniem u lekarza, pobytem w szpitalu i lekami oraz na koszty pośrednie biorące się np. z niezdolności do pracy lub wcześniejszej emerytury. – Koszty bezpośrednie i pośrednie wynoszą około 57 miliardów rocznie – mówi Rummel. To suma, na którą składamy się my wszyscy.
Alkohol jako narkotyk wstępny
Jak bardzo szkodliwy jest alkohol dla danej osoby, zależy od wielorakich czynników. Nie tylko płeć odgrywa tu rolę. Również waga, rodzaj diety czy przyjmowanie leków mogą przyspieszyć destrukcyjne działanie alkoholu. W szczególnie złej sytuacji znajdują się, tak jak to często bywa, palacze z nadwagą i istniejącymi już wcześniej schorzeniami. Ponadto decydujące znaczenie ma wiek: im wcześniej zostanie wypite pierwsze piwo, tym większe niebezpieczeństwo trwałych szkód i ryzyko uzależnienia.
Dlatego uświadamianie młodzieży jest szczególnie ważne – mówi Rummel. Jednak i dorośli są często nieświadomi zagrożeń. – Alkohol jest zbyt głęboko zakorzeniony w naszym społeczeństwie.
Część społecznej normy
– Tylko niespełna cztery procent niemieckiej populacji nie pije alkoholu – mówi Christina Rummel. Ci, którzy na imprezie wolą sięgnąć po wodę niż wino, muszą się usprawiedliwiać. Chory, w ciąży, czy może po prostu smutas? Picie jest normą w wielu społeczeństwach. Normy społeczne opisują to, o czym się kolektywnie myśli, odczuwa i czego się oczekuje – wyjaśnia psycholog społeczny Hans-Peter Erb w nagraniu dostępnym w serwisie YouTube. Normy te są uznawane przez większość społeczeństwa. Dlatego osoby niepijące alkoholu często wyróżniają się w podobnie drażniący większość sposób jak np. weganie.
Psychologiczną funkcją takich norm społecznych jest upraszczanie życia – kontynuuje Erb. Uczymy się pewnych zachowań, które ułatwiają nam kolektywne życie i integrują nas społecznie. Picie alkoholu jest jedną z takich czynności.
Wysoko postawieni politycy, którzy są ambasadorami browarów lub winnic oraz reklamy sugerujące, że pijąc piwa można ratować las deszczowy, wzmacniają ze wszystkich sił kulturową normę spożycia alkoholu.
Normalnie nie znaczy dobrze
– Nawet jeśli chodzi o środki prewencyjne, natrafia się na mur – mówi Christina Rummel o nieudanych próbach złagodzenia zdrowotnych konsekwencji picia alkoholu za pomocą konkretnych działań. Apele o takie środki prewencyjne, jak podwyższenie podatku lub wyższe ceny napojów alkoholowych pozostają w Niemczech bez echa, podobnie jak propozycje ograniczenia reklamy lub umieszczenia na etykietach ostrzeżenia, podobnie jak na paczkach papierosów.
Nie tylko regularne, umiarkowane picie jest uważane za normalne. Ci, którzy w weekend zataczając się wracają zygzakiem do domu również mogą liczyć na pobłażliwość. Tylko, że ta normalność nie oznacza automatycznie czegoś dobrego. W przypadku spożycia alkoholu normalność może legitymizować stan patologiczny w taki sposób, że jednostka nawet nie będze sobie zdawać sprawy, że ma problem. – Wiele osób zdecydowanie za późno zaczyna szukać pomocy – mówi Rummel.
Odpowiedzialność za zwyczaje związane z piciem alkoholu spoczywa na każdym z osobna. Zwłaszcza dorośli, którzy może już nie piją do nieprzytomności, ale regularnie przekraczają granicę, powinni częściej stawiać swoje wybory pod znakiem zapytania – mówi Rummel.
Christina Rummel nie chce nikomu zabierać piwa z lodówki, ale Niemiecka Centrala Problemów z Uzależnieniami zaleca nieprzekraczanie dziennego limitu alkoholu, a także całkowite odstawienie alkoholu co najmniej dwa razy w tygodniu. W ten sposób proponuje zalecenia, z którymi poradzi sobie przeciętny niemiecki konsument napojów alkoholowych. I oferuje też pomoc każdemu, kto jej potrzebuje.
A co jeśli ludzie po prostu potrzebują jakiegoś rodzaju odurzenia? –Tak – mówi Rummel – prawdopodobnie tak. Chęc bycia na rauszu też jest normalna. Natomiast każdy powinien być przynajmniej świadomy zagrożeń, jakie stwarza spożycie alkoholu.