Afganistan i perspektywy młodzieży
2 kwietnia 2004Pieniądze dla Afganistanu
"Uczestnicy międzynarodowej konferencji w Berlinie w sprawie pomocy dla Afganistanu zdecydowali się przeznaczyć na nią 8,2 miliardów dolarów w ciągu najbliższych trzech lat. To dużo, przynajmniej na pierwszy rzut oka" – pisze komentator wychodzącego w Würzburgu dziennika “MAIN-POST”. Jeśli jednak porównamy tę sumę z kosztami okupacji Iraku, ocenianymi na przynajmniej cztery miliardy dolarów miesięcznie, ujrzymy ją w innym świetle.
"Przedstawiciele 65 rządów przybyłych na konferencję w Berlinie okazali się nadspodziewanie szczodrzy, obiecując Afganistanowi złote góry" - zauważa boński “GENERAL-ANZEIGER”. Ciekawe, czy i jak donatorzy wywiążą się ze swych obietnic gdyż – jak czytamy dalej – na fiasko wielkiej akcji pomocy dla Afganistanu, podobnie jak dla Iraku, wspólnota międzynardowa nie może sobie pozwolić.
Zdaniem komentatora “BERLINER ZEITUNG” wszystko zależy teraz od tego, czy po konferencji w Berlinie uda się przekonać afgańskich rolników, że zamiast maku, jako surowca do produkcji heroiny, bardziej opłaca się uprawiać im coś innego, bo jeśli nie, to wtedy wszystkie programy zwalczania handlu narkotykami okażą się “do maku”.
“MITTELDEUTSCHE ZEITUNG” jest zdania, że Afganistan stał się dla Zachodu ważnym poletkiem doświadczalnym. Jeśli nie uda mu się stworzyć w nim sprawnie funkcjonującej demokracji, to można mieć poważne obawy, że podobna operacja w Iraku też poniesie fiasko.
Jaką rolę w procesie budowy społeczeństwa obywatelskiego w Afganistanie odgrywa prezydent Karzaj? Tu zdania są podzielone.
“SÜDKURIER” z Konstancji widzi w nim zręcznego ambasadora interesów własnego kraju, któremu ponownie udało się nakłonić Zachód do sypnięcia pieniędzmi.
"LÜBECKER NACHRICHTEN" nie odmawia Karzajowi ani zręczności, ani zdolności budzenia sympatii. Jego zasługi są niepodważalne. Doprowadził do uchwalenia tymczasowej konstytucji, dał prawa wyborcze kobietom i przygotowuje wolne wybory. Cóż z tego jednak, pisze dalej “LÜBECKER NACHRICHTEN”, skoro w rzeczywistości Karzaj jest nie tyle prezydentem Afganistanu, co “burmistrzem Kabulu”, jako że jego władza i wpływy nie wychodzą poza rogatki tego miasta.
Pomysły SPD na kształcenie zawodowe młodzieży
Nowy spór w łonie SPD o karne opodatkowanie przedsiębiorstw, nie zapewniających dostatecznej liczby miejsc nauki zawodu abiturientom, doczekał się paru zgryźliwych komentarzy.
Krytycy tego pomysłu widzą w nim przejaw walki o władzę i wpływy pomiędzy nowym przewodniczącym SPD Franzem Münteferingiem i byłym szefem partii Gerhardem Schröderem oraz jego palatynem w osobie super-ministra gospodarki i pracy Wolfganga Clementa.
Jak zauważa “FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG”, choć w tym sporze obu stronom nadal nie brakuje argumentów ZA i PRZECIW, to w istocie rzeczy stanowi on tylko test siły przebicia nowego przewodniczącego SPD, który wyraźnie chce udowodnić, że potrafi postawić na swoim wbrew woli kanclerza i ministra gospodarki i - co dużo ważniejsze – wbrew zdrowemu roządkowi.
Dlaczego wbrew zdrowemu rozsądkowi? Dlatego, że - jak czytamy w komentarzu redakcyjnym “WESTDEUTSCHE ALLGEMEINE ZEITUNG” z Essen - solidnych rzemieślników i przedsiębiorców wcale nie trzeba namawiać do kształcenia młodego narybku. Sami bowiem wiedzą doskonale, że opłaca się im zadbać o przyszłe kadry.
Tymczasem - jak pisze komentator "KÖLNISCHE RUNDSCHAU" - projekt ustawy, nakładającej kary na firmy nie przyjmujące uczniów, jest kolejnym biurokratycznym monstrum wysmażonym w kołach rządowych, którego jedyną w cudzysłowie “zaletą”jest to, że zapewni parę nowych miejsc pracy w... zarządzaniu milionowym bezrobociem.