60 lat ARD - historia sukcesu publicznej radiofonii w Niemczech
5 czerwca 2010Zaraz po wojnie alianci zlikwidowali w Niemczech zachodnich propagandowe radiostacje. Edmund Schächter, wówczas amerykański oficer w Monachium, podkreśla, że chodziło o to, by rozgłośnia nie przemawiała w imieniu rządu, jaki akurat pełni władzę. Radio miało udostępnić możliwość swobodnej wypowiedzi wszystkim grupom i partiom.
Po pierwsze: niezależność
Niezależność od państwa, a także swoboda polityczna, nadal są marką publicznej radiofonii. To fakt: nie brak przykładów, które przemawiają za tym, że projekt ten się udał. Tym niemniej nadal nie brak obaw, czy politycy, czy partie, nie zaprzęgną aby do swych celów publicznej radiofonii. Dlatego radio publiczne zastrzega się emitując spoty wyborcze, że nie ponosi odpowiedzialności za treść ich przekazu.
Zakusy polityków
Niezależność ARD od bieżącej polityki gwarantowana jest przez odpowiednią konstrukcję prawną. Pierwsza zasada to federacyjność: każda ze stacji sieci ARD ma własny zarząd. Druga to zasada społecznego parytetu. Przedstawiciele partii politycznych są w radach nadzorczych (tzw. Radach Rozgłośni) w mniejszości. Większość to przedstawiciele organizacji, uczelni, stowarzyszeń społecznych, zrzeszeń twórców, i Kościołów. Trzecia zasada - członkowie Rad Rozłośni pracują społecznie: za posiedzenia otrzymują tylko niewielkie diety.
W 60 lat później…
Także i dziś, po 60 latach, federalna radiofonia publiczna cieszy się szacunkiem. Nadal rozgłośnie w krajach związkowych samodzielnie opracowują swe programy i finansowane są z chronionego prawem systemu opłat, co chroni je w znacznym stopniu przed kontrolą ze strony państwa. Tymczasem z małej ARD powstał medialny kolos.
Medialny gigant
9 krajowych rozgłośni publicznych zatrudnia 20 tysięcy pracowników i licznych wolnych współpracowników. Emitują one 11 programów TV, 55 programów radiowych, mają ofertę cyfrową oraz prowadzą 16 orkiestr i 8 chórów. Ich roczny budżet wynosi łącznie 6,3 mld euro. ARD (czyli dosłownie "Grupa Robocza Rozgłośni Publicznej") ma także 100 własnych korespondentów w 30 państwach świata.
Matthias von Hellfeld/ Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek