25. urodziny niemieckiego indeksu giełdowego
28 czerwca 2013Nawet sam wynalazca nie za bardzo w to wierzył. Historia niemieckiego indeksu giełdowego zaczęła się skromnie, bez większych oczekiwań. - Nikt nie przypuszczał, że będzie z tego taka wielka rzecz. Na początku DAX był tylko jednym z dwunastu indykatorów. Najpierw więc musiał pokonać konkurencję innych niemieckich indeksów - wspomina Frank Mella, w drugiej połowie lat 80-tych redaktor gazety ekonomicznej "Börsen-Zeitung".
Wszystko zaczęło się w 1987 roku, kiedy wydawca gazety poprosił go o wykreowanie nowego indeksu. Wkrótce potem Mella zaprezentował 30-stronicowy tekst, który trwale miał zmienić branżę giełdową w Niemczech. - Myślałem, że na tej eksplikacji się skończy, ale moje pomysły bardzo się spodobały wydawcy - opowiada Mella o narodzinach Niemieckiego Indeksu Giełdowego (DAX).
Pierwsze kroki
Stan, jaki panował przed wprowadzeniem DAX-u, przypominał kompletny chaos. - Złośliwi w Londynie mówili wtedy, że Niemcy mają na giełdzie więcej indeksów niż akcji - mówi Mella. Wśród ówczesnych jedenastu indeksów był m. in. indeks "Börsenzeitung", indeks "Frankfurter Allgemeine Zeitung" a także indeks Commerzbanku. Wszyskie były obliczane inaczej i z dzisiejszego punktu widzenia staromodnymi metodami. - Co pół godziny jeden ze współpracowników spisywał kursy z tablicy w budynku giełdy we Frankfurcie nad Menem i wpisywał je do podręcznego kalkulatora, wyposażonego w odpowiednią funkcję. W ten sposób cztery razy dziennie wyliczano wartość indeksu - wspomina Mella.
Dziś komputery o wielkiej mocy obliczeniowej wyliczają wartość indeksu DAX co sekundę. Od chwili całkowitego skomputeryzowania transakcji, budynek giełdy we Frankfurcie opustoszał. Dzisiaj na parkiecie spotkać można niemal więcej gości i dziennikarzy niż maklerów. - Realna giełda to dziś w zasadzie już tylko dekoracja dla obecnych tutaj stale mediów. Dziś, dzięki internetowi, każdy może załatwiać interesy giełdowe nawet na oślej łączce, mówi doświadczony makler giełdowy Fidel Helmer.
Ciekawostki indeksu DAX
1163 - od takiej wartości, 1 lipca 1988 roku, rozpoczęła się historia indeksu DAX. Jeśli spojrzeć na wykres, to łatwo zauważyć, że w ciągu ostatnich 25 lat wartość indeksu rozwijała się zasadniczo w jednym kierunku - wznoszącym.
Pomysł Franka Melli był nowatorski. DAX skonstruował tak, aby można było wykorzystywać go do zakładów kapitałowych tzw. futures. Taki model interesów giełdowych podpatrzył w USA. - To było we Frankfurcie coś zupełnie nowego, tego tutaj nikt nie znał - wspomina.
Obecnie w indeksie DAX notowanych jest trzydzieści przedsiębiorstw. Uważane są one za przekrój niemieckiej gospodarki. Ich dobór może się zmieniać. Zdarza się, że jakieś przedsiębiorstwo opuszcza indeks, dochodzi za to inne. Lista kryteriów, potrzebnych do przyjęcia na indeks, jest długa: przedsiębiorstwo musi mieć centralę w Niemczech, musi też spełniać tzw. Prime Standard, czyli wyśrubowane standardy transparencji. Akcje takiej firmy muszą być też dostępne w elektronicznym systemie Xetra. Poza tym ważnymi kryteriami są też kapitał i obroty giełdowe.
Realne zwierciadło gospodarki?
Czy jednak rzeczywiście 30 przedsiębiorstw może odzwierciedlać rozwój całej niemieckiej gospodarki? - Jeden z prezydentów RFN powiedział, że DAX nie jest reprezentatywny dla niemieckiej gospodarki. "I miał rację" - przyznaje Mella. Kategorie makroekonomiczne, stosowane na przykład do obliczania produktu krajowego brutto uwzględniają parametry takie jak handel, rzemiosło, rolnictwo, firmy jednoosobowe. Tego wszystkiego w DAX-ie nie ma. - Dlatego DAX jest w zasadzie reprezentatywny dla niemieckiej giełdy, która uwzględnia 60 procent kapitalizacji i prawie 80 procent obrotów giełdowych - tłumaczy Mella.
Z aktywnego handlu akcjami na giełdzie Mella wycofał się już dziesięć lat temu. Ale nadal śledzi DAX - na monitorze w domu.
Rayna Breuer / Bartosz Dudek
red. odp.: Andrzej Pawlak